podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Ameryka Północna » Tobago. Na peryferiach Morza Karaibskiego.
reklama
Bartek Skotak
zmień font:
Tobago. Na peryferiach Morza Karaibskiego.
artykuł czytany 9850 razy

Tam, gdzie żyli Kurlandczycy

Podwładni wspomnianego przeze mnie Jakuba Kettlera założyli na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy osadę pod nazwą Nowa Mitawa (od ówczesnej stolicy Kurlandii - Mitawy, obecnej Jelgawy). Prawdopodobnie, to właśnie z niej wywodzi się główna miejscowość zachodniego wybrzeża dzisiejszego Tobago, czyli Plymouth.
Jadąc tam z Buccoo, mija się po drodze trzy malownicze zatoki: Mt. Irvine Bay, Stone Haven Bay i Great Courland Bay. Pierwsza z nich przyciąga surferów, którzy, szczególnie w okresie zimowym doceniają jakość tamtejszych fal. Stone Haven Bay z kolei ma bardzo dobrze rozwiniętą ofertę usług dla plażowiczów, na których czekają leżaki, bar, przebieralnie i inne udogodnienia. Skutek jest taki, że spotkać tam można głównie wylegujących się w cieniu palm grubasków z książkami lub pismami dla pań w ręku, podnoszących od czasu do czasu swe ciała w celu zwilżenia ich fragmentów w karaibskich wodach. Jest tam również sporych rozmiarów sklep z pamiątkami oraz przyciągający wielu miejscowych i turystów targ rybny, na którym okoliczni rybacy sprzedają Mai-Mai, Red Snapper'y, tuńczyki i inne złowione o poranku ryby.
Pomiędzy Stone Haven Bay i Great Courland Bay zlokalizowane jest Black Rock - malowniczo położona miejscowość turystyczna, która pomimo tego, że składa się głównie z hoteli, pensjonatów i apartamentów do wynajęcia, dzięki utrzymaniu większości budynków w lokalnym stylu architektonicznym wygląda naprawdę ciekawie. Wartym zapamiętania jest też to, że znajduje się tam jedna z nielicznych na wyspie kafejek internetowych (przy zjeździe z głównej drogi w kierunku plaży).
Obie zatoki rozdzielone są przez wdzierający się w morze kawałek lądu, na którego szczycie znajdują się resztki fortu Benett. Co prawda, jedyne co przypomina o istnieniu tam fortu to odrestaurowany szaniec, w którym stoją dwie stare armaty, ale, podobnie jak w przypadku innych tego typu obiektów na Tobago, miejsce jest starannie wypielęgnowane i zadbane, więc warto się tam zatrzymać na krótki postój i odpoczynek, połączony z serią zdjęć widokowych. Jeśli spotkacie tam pana, który ze łzami w oczach będzie opowiadał o tym, jak spłonął jego dom, lepiej udajcie się w innym kierunku. Nie wiem, czy robi to przy okazji każdej rozmowy, ale snując swoją opowieść nam, przerwał ją w celu ostentacyjnego opróżnienia pęcherza. Dobrze, że się chociaż odwrócił...
Samo Plymouth nie ma zbyt dużo do zaoferowania. Na wysuniętym w morze cyplu znajduje się stary Fort James. W przeciwieństwie do zdecydowanej większości fortów znajdujących się na Tobago, świadomość znajdowania się w byłym obiekcie obronnym wynika tutaj nie tylko z treści tablicy informacyjnej, ale również z tego, że ostał się tam jeden z budynków wojskowych, trzy armaty i fragmenty murów obronnych. Tuż obok jest duże boisko, na którym można obserwować miejscowe rozgrywki piłki nożnej oraz ulubionej gry miejscowych, czyli krykieta. Ze względów sentymentalnych warto jeszcze dotrzeć do wspomnianego już przeze mnie pomnika ku czci Kurlandczyków. Cóż, to chyba wszystko. O, przepraszam, ważna informacja dla zmotoryzowanych - znajdziecie tam jeszcze stację benzynową.
Będąc w Plymouth trzeba koniecznie udać się jeszcze kilka kilometrów dalej na północ. Pytając się kilka razy o drogę, albo dysponując czymś bardziej dokładnym, niż zwykła mapka dostępna w informacji turystycznej, dojedziecie do Arnos Vale - zatoki, na której brzegu zbudowano hotel o tej samej nazwie. Pomijając to, że sam obiekt wydaje się być świetnym miejscem na spędzenie wakacji na Tobago, wody Arnos Vale oferują jedne z najlepszych na wyspie miejsc do nurkowania z maską i fajką. Urwisty, skalny brzeg po prawej stronie zatoki jest wspaniałym miejscem do podglądania występujących obficie w tym miejscu bajecznie kolorowych ryb. By tam dotrzeć musicie wjechać na teren hotelu, lecz w przeciwieństwie do Pigeon Point nikt nie robi z tego problemu, ani tym bardziej, nie pobiera z tego tytułu opłat.

Wszystkie drogi prowadzą do Scarborough

Jedyna szosa z prawdziwego zdarzenia na Tobago, to Claude Noel Highway, która zaczyna się mniej więcej w połowie trasy pomiędzy Crown Point i Scarborough, a kończy kilkanaście kilometrów za tym ostatnim. Leżące nad zatoką Rockly Bay Scarborough to jedyne miasto z prawdziwego zdarzenia, jakie można znaleźć na Tobago. Ze względu na to, że jest tu centralny dworzec autobusowy, do którego dojeżdżają autobusy komunikacji publicznej z większości miejsc na wyspie, prędzej, czy później dociera tu każdy stały i tymczasowy mieszkaniec wyspy. My dotarliśmy tam dwa razy. Za drugim razem, niedługo przed wylotem do Polski spotkaliśmy tam całą rzeszę ludzi, jacy pojawili się na naszej drodze w trakcie pobytu na Tobago. Wyglądało to tak, jakbyśmy przeżywali swego rodzaju repetytorium. Przy kiosku z losami lokalnej loterii stał Nixon - obdarzony śmiechem Eddiego Murphy brygadzista ekipy elektryków stawiających nową sieć trakcji elektrycznej w pobliżu naszego hotelu, który kilka dni wcześniej objaśniał nam tajniki łupania orzechów kokosowych. Na targu, przy jednym ze straganów, w banany i ananasy zaopatrywała się pewna turystka z Europy (nawet nie wiemy, skąd była), która w Black Rock starała się nam pomóc w nabyciu biletów na autobus. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że jest to towar dostępny jedynie w wyznaczonych punktach, których znalezienie jest równie trudne, jak domyślenie się, gdzie jest przystanek autobusowy. Chwilę później, na dworcu autobusowym okazało się, że na ten sam autobus, co my czekali również dwaj Holendrzy - ojciec i syn, których dzień wcześniej spotkaliśmy w Charlotteville. W tym samym miejscu natknęliśmy się na gościa, który również poprzedniego dnia na parkingu przy punkcie widokowym przed Speyside starał się nas przekonać o swym trudnym żywocie, zasługującym niewątpliwie na wsparcie. Cóż, jego los musiał ulec błyskawicznej odmianie, bo na dworcu w Scarborough wyglądał na całkiem dobrze prosperującego człowieka. „Przyjechałem do lekarza" - tłumaczył się.
Strona:  « poprzednia  1  [2]  3  4  5  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA